On: " Nie baw się wodą, bo się utopisz."
Ona: " Nie baw się ogniem, bo się spalisz."
Marzenie o wyspaniu się w weekend by odpocząć od szkoły, kolejny raz prysnęło niczym bańka mydlana i tak jest od ponad dwóch miesięcy. Ryczące silniki motorów wyścigowych jak nie budzą mnie z rana, tak nocą nie pozwalają spokojnie zasnąć, a wszystko to za sprawą nowych sąsiadów, właściwie ich młodszego syna i jego wiernych koleżków, którzy praktycznie w ogóle nie odstępowali chłopaka na krok.
Ona: " Nie baw się ogniem, bo się spalisz."
Marzenie o wyspaniu się w weekend by odpocząć od szkoły, kolejny raz prysnęło niczym bańka mydlana i tak jest od ponad dwóch miesięcy. Ryczące silniki motorów wyścigowych jak nie budzą mnie z rana, tak nocą nie pozwalają spokojnie zasnąć, a wszystko to za sprawą nowych sąsiadów, właściwie ich młodszego syna i jego wiernych koleżków, którzy praktycznie w ogóle nie odstępowali chłopaka na krok.
Dlaczego akurat
musieli wprowadzić się do domu naprzeciwko?
Do tej pory było tu
tak cichutko, a teraz…szkoda słów. Czyżby jakieś fatum zaczęło nade mną ciążyć?
Moi rodzice byli u
państwa Uchiha w dzień po tym jak się wprowadzili do nowego lokum, by powitać
ich na naszym osiedlu jednak, gdy wrócili nie mieli zbytnio zadowolonych min.
Tatko powiedział, że to jakaś światowa biznes rodzinka i wraz ze swoim starszym
synem Itachim non stop są w wyjazdach, a młodszy Sasuke, zostaje w domu sam, co
w sumie nie było zbyt dziwne, bo zostali poinformowani, iż ma on ukończone 18
lat. Najwyraźniej nie chcieli żadnych nieporozumień z ludźmi tu mieszkającymi,
że zostawiają syna bez opieki na dłuższy okres czasu.
Najbardziej
zastanowiło mnie zachowanie mojej rodzicielki, gdyż po powrocie do domu
stanowczo zabroniła mi się zbliżać do Sasuke twierdząc, iż jeszcze nigdy w
życiu nie spotkała się z tak bezczelnym zachowaniem, jakie przez tą krótką
chwilę zaobserwowała u chłopaka. Ojciec dodał, że gdyby miał syna i on, chociaż
raz by spróbował odezwać się do niego w taki sposób, w jaki cały czas
odpowiadał swoim rodzicom, to najprawdopodobniej by go zatłukł, wpajając przy
tym, czym jest szacunek do starszych. Matka natomiast pokiwała twierdząco głową
i dopowiedziała, że w sumie mu się nie dziwi, skoro praktycznie cały czas jest
sam, zdany wyłącznie na siebie a rodzice zamiast go wychowywać i otulać
miłością, jeżdżą po świecie wynagradzając mu te braki drogimi prezentami, oraz
spełniając wszelkie zachcianki tego młodzieńca.
W pewnym sensie
wywiązała się między nimi niewielka kłótnia, mama twierdziła, że przecież już
za późno na wychowywanie, gdyż według prawa chłopak jest dorosły, ojciec
natomiast uznał, że na taką lekcję nigdy nie jest za późno. Szczerze mówiąc
miałam dosyć przysłuchiwania się ich zawziętej wymianie zdań i poszłam do
swojego pokoju zastanawiając się, jaki ten chłopak jest, skoro już na samym
początku dostałam stanowczy zakaz zadawania się z ów osobnikiem.
Nie musiałam długo
czekać by się przekonać, iż rodzice mieli w zupełności rację, co do niego,
baaa! On był nawet gorszy niż wynikało to z ich opowieści. Jeszcze tego samego
dnia, wieczorem usłyszałam głośny warkot motorów, wyjrzałam przez okno i
dostrzegłam sześciu chłopaków dosiadających potężne maszyny, najgorszy jednak
był ten hałas, gdy co jakiś czas gazowali zupełnie bez powodu.
Donośne śmiechy,
przekleństwa i dźwięk tłuczonych butelek po piwie, którymi zaśmiecali ulice
były na porządku dziennym, a gdy jakiś biedny sąsiad będący na skraju załamania
nerwowego zwracał im uwagę, natychmiast w jego stronę leciały najgorsze
wyzwiska. Z czasem ludzie zaczęli się bać tej bandy wyrostków i nie wychylali
za drzwi nawet czubka nosa w obawie przed ich reakcją. Nawet mojemu tacie się
oberwało, kiedy zagroził im, że jeśli się nie uspokoją to zadzwoni na policję.
Zwyzywali go takimi słowami, o których nie miałam pojęcia, że istnieją. W
tamtej chwili byłam zadowolona wyłącznie z jednej rzeczy, że nie chodził do
mojej szkoły gdyż z pewnością jego rodzice uznali, iż publiczne liceum to zbyt
niskie progi jak dla ich synka i w ten oto sposób trafił do prywatnej placówki
dla bogaczy, tak zwanej Elity. Mi jak najbardziej było to na rękę, gdyż
zdecydowanie nie miałam najmniejszej ochoty mijać się z nim na korytarzach
podczas przerwy międzylekcyjnej. Starałam się unikać tej bandy szerokim łukiem
nawet, gdy wracałam do domu a oni stali po drugiej stronie ulicy,
najzwyczajniej w świecie odwracałam wzrok w przeciwną stronę, by przypadkiem im
się nie narazić. Niestety muszę się przyznać sama przed sobą, iż nie raz
korciło mnie by bliżej przyjrzeć się Sasuke. Z daleka rzucała się w oczy jego
zachwycająca uroda, był bardzo przystojny. Miał czarne ciut za długie włosy z
tyłu ukształtowane jakby w szpic i tego samego koloru oczy, które delikatnie
przysłaniała grzywka. Ubierał się dosyć luźno w stylu dresowym, jednak mimo
tego i tak dało się zauważyć, że jest doskonale zbudowany. Jak na swój wiek
posiadał dość potężną posturę i był bardzo wysoki, można było przyznać bez
wahania, że to chłopak marzeń gdyby nie ten jego charakter. Właśnie przez ten
tak bardzo znaczący szczegół, postanowiłam zachowywać bezpieczną odległość, co
do jego osoby.
W jakiś cudowny
sposób udało mi się przeżyć te dwa miesiące, nie wliczając w to oczywiście
codziennego hałasu, aczkolwiek cieszył mnie fakt, że jak do tej pory nie
zaszłam mu za skórę i choć czasem słyszałam teksty typu: ‘’ Hej Sasuke, niezłą
masz sąsiadeczkę. Już ja bym wiedział, co z nią zrobić’’ to jednak puszczałam
je mimo uszu.
Prawdę mówiąc
myślałam, że tak będzie zawsze, niestety nawet nie wiedziałam jak szybko ta
sytuacja miała ulec zmianie.
Pierwsza moja myśl,
gdy zajechaliśmy do tego ‘’ Pięknego ‘’ zdaniem rodziców miasta, brzmiała, ‘’
Co za wiocha ‘’. Na szczęście przez to, iż od półtora roku należałem do klubu
motocyklowego i często jeździłem w trasę z jego członkami, znałem kilkoro
chłopaków z tej jakże ‘’ Uroczej ‘’ mieściny.
Już nie mogłem się doczekać
momentu, kiedy zaszalejemy na tutejszych ulicach, a na samo wspomnienie naszych
extremalnych ‘’ Zabaw ‘’, chytry uśmiech wdarł się na moje usta. Niecierpliwie
chciałem zobaczyć miny moich nowych sąsiadów, gdy zaczniemy nasze popisy.
Chwyciłem browara i odpaliłem szluga uchylając tylną szybę w samochodzie,
rodzice jak zwykle milczeli jedynie brat jak zawsze się czepiał mówiąc, iż
mogłem zaczekać z tym smrodem aż zajedziemy na miejsce. Prychnąłem pod nosem na
jego uwagę, ‘’ Zapomniał wół jak cielęciem był ‘’pomyślałem i zmierzyłem go
wzrokiem. Itachi w ciągu tych kliku lat zmienił się nie do poznania, w moim
wieku przysparzał starszym same problemy, raz nawet musieli odbierać go
pijanego z komisariatu policji, jednak mimo tego, iż brutalnie pobił jakiegoś
kolesia, sprawę oczywiście umorzono przez wpływy kochanego tatusia, a
poszkodowany dostał w zamian za wycofanie zarzutów sporą sumkę pieniędzy, cóż w
końcu każdy miał swoją cenę. Teraz z bratem nie da się nawet normalnie
porozmawiać, spoważniał i najwidoczniej zrozumiał, czym jest odpowiedzialność,
dzięki czemu ojciec postanowił stopniowo wdrożyć go w sprawy firmy. Itachi,
wielki biznesmen od siedmiu boleści, na samą myśl o mało nie zadławiłem się piwem
wybuchając śmiechem, a gdy dostrzegłem karcące spojrzenie mojego braciszka nie
wytrzymałem i wybuchłem śmiechem prosto w jego twarz. Itachi bąknął pod nosem
żebym się zachowywał, a ja poklepałem go po ramieniu i zakomunikowałem, że z tą
powagą naprawdę przypomina ‘’ Pana Biznesmena – Sztywniaka ‘’. Braciszek jak to
miał w zwyczaju obrócił głowę w bok waląc focha i pod nosem wyszeptał coś na
temat mojej głupoty, niestety nie dosłyszałem, co to dokładnie było, a szkoda
bo byłaby to miła zapowiedź kłótni między rodzeństwem.
Po kilkunastu
minutach wreszcie dojechaliśmy do celu, wysiadłem z auta i bacznie przyjrzałem
się nowemu miejscu zamieszkania. Było to osiedle domków jednorodzinnych z tym,
że nasza budowla była znacząco większa od pozostałych w sumie, co się dziwić?
Starzy uwielbiali takie luksusy, a ja na tym korzystałem. Najgorsza jednak w
tym wszystkim była panująca tu cisza, aż głowa zaczynała mnie boleć od tej
głuchoty, jednak w myślach układał się już chytry plan, w jaki sposób szybko to
zmienić.
Dzień zleciał nam na
rozpakowywaniu naszych dupereli i ustawianiu mebli, na szczęście remont został
zakończony przed naszym przyjazdem, bo tego to już bym nie przetrawił. Około
godziny pierwszej w nocy, gdy wszystko znalazło się na swoim miejscu, dotarło
do mnie jak cholernie jestem zmęczony, nie miałem ochoty nawet na zimne piwo po
tym jak się spociłem dźwiganiem tych ciężarów. Co, jak co ale zabytkowe regały
mamusi wcale nie były tak lekkie jakby się zdawało wziąłem, więc po wszystkim
jedynie letni prysznic i wykończony ległem w wyże niecierpliwie wyczekując dnia
jutrzejszego, kiedy to pozbędę się z domu wszelkich lokatorów prócz własnej
osoby.
Z samego rana
obudziły mnie głośne rozmowy z dołu, Co jest do diabła? Czyżby cała hołota
zleciała się z miasta, czy co? Spojrzałem na zegarek, dochodziła dziesiąta o
tak wczesnej porze normalni ludzie jeszcze śpią – przeszło mi przez myśl. Cóż
dziś muszę to jakoś przeżyć, przynajmniej do tej osiemnastej, wtedy cała
rodzinka wybyje za granicę przynajmniej na miesiąc, a ja będę miał totalny luz
stwierdziłem, że warto się przemęczyć tych parę godzin mając na uwadze dobrą
zabawę.
Wstałem z łóżka i w
stroju, którym spałem, czyli samych spodniach dresowych opiętych na biodrach,
zszedłem po schodach na dół idąc prosto do kuchni. Zastałem tam swoją rodzinkę
rozmawiających z jakimś mężczyzną i kobietą, nie miało to dla mnie
najmniejszego znaczenia, więc nawet nie zwróciłem na nich swojej uwagi,
niestety moja starsza chyba zapragnęła doznać głębszej więzi z osobami, które
uznałem za intruzów.
- Sasuke, to państwo
Haruno. Mieszkają naprzeciwko, a to mój młodszy syn.
- Siema.
Machnąłem ręką w ich
kierunku i wyciągnąłem z lodówki browara zaszczycając obcych swoim wzrokiem.
- Sasuke, mamy gości,
załóż coś na siebie.
- Daj mi spokój,
miałem ciężką noc będę w pokoju. Nara.
Powiedziałem do ‘’Gości
‘’moich rodziców i ruszyłem do swojego azylu przypalając przy okazji szluga zostawiając za sobą chmurę białego dymu.
Triumfalny uśmiech pojawił się na mojej twarzy widząc nadal przed oczyma miny
ów nieproszonych osobników, najwyraźniej zdali sobie sprawę, że moja obecność w
ich cichym, mieszkalnym zakątku nie wróży nic dobrego i szczerze powiedziawszy,
mieli rację w stu procentach.
Po kolejnym łyku
alkoholowego trunku chwyciłem w dłoń komórkę i wykręciłem numer do znajomego
zamieszkującego te rejony, po czym powiedziałem by zwołał ekipę i o siódmej
wieczorem zjawił się ze wszystkimi pod moją chatą, gdyż mam w planach powitalną
imprezę, trzeba było w końcu hucznie uczcić mój przyjazd na to zadupie. Dwa
razy mówić nie musiałem, Naruto od razu zadeklarował, że zbierze wszystkich a
po drodze odwiedzi monopolowy by kupić to, co niezbędne, po czym punktualnie
zjawi się u mnie. Gdy skończyłem rozmowę wysłałem mu swój adres sms-em i po
wszystkim pozostało mi jedynie odliczanie godzin do zademonstrowania, kto
zamieszkał w szeregu ułożonych sąsiadów tego osiedla, musiałem się przecież
wszystkim przedstawić.
Czas zleciał bardzo
szybko i w końcu nadszedł upragniony przeze mnie moment, tego wieczoru aż do
późnej nocy daliśmy ludziskom nieźle popalić, przyjechał nawet radiowóz, ale
odjechał z kwitkiem, dałem psu jedynie numer telefonu do adwokata naszej
rodziny i oświadczyłem przy okazji żeby dobrze się zastanowił za nim go
wykręci, gdyż od jutra może zostać przeniesiony do kierowania ruchem drogowym.
Co, jak co ale gadane to miałem, a najlepsze w tym wszystkim było to, że dzięki
nazwisku czułem się jakbym posiadał immunitet i gówno mi mogli zrobić, dlatego
tez każdego osobnika, który próbował zakłócić nam zabawę jechaliśmy gorzej niż
zwykłe ścierwo i z przykrością dla nich, tak było co wieczór. W weekendy
natomiast zaczynaliśmy bibkę od samego rana, nawet głowie rodziny Haruno się oberwało,
najwyraźniej myślał, że uda mu się nas zastraszyć niestety, przeliczył się
facecik, a po tym jak usłyszał parę niecenzuralnych słów na swój temat podkulił
ogon i wrócił do swojej budy zamykając ją na cztery spusty.
Nim się obejrzałem
zleciały tak ponad dwa miesiące, rodzinka w tym czasie zawitała w domu tylko
raz i to zaledwie na kilka godzin, oczywiście prawie całe osiedle zleciało się
na skargę, jaki to ja jestem łobuz, ale moja starsza wytłumaczyła tym, co
chcieli słuchać, że jestem młody i muszę się wyszaleć, natomiast tych którzy
podnosili głos najzwyczajniej wypraszała z domu. Zdziwił mnie jednak fakt, że
nikt z rodziny Haruno nie przyleciał donieść o moich wyczynach, cóż może dali
sobie spokój i dotarł do nich fakt, że mimo wszystko to się i tak nie zmieni?
Ojczulek przed dalszą
podróżą powiedział mi jedynie bym trochę odpuścił, oczywiście przyznałem mu
rację planując w głowie już następny melanż. Wiedziałem, że starszy doskonale
zdaje sobie sprawę z tego, iż zupełnie go nie słucham jedynie przytakuje
potwierdzająco głową, ale najważniejsze dla niego było to, że zwrócił synkowi
uwagę na temat zachowania a mnie cieszyło, że tak naprawdę ma gdzieś to co
wyczyniam pod jego nieobecność, za chwilę przecież i tak wyjeżdża i to nie on
będzie musiał użerać się z rozkapryszonym synkiem.
W ten oto sposób ciąg
dalszy naszych libacji trwał, mogłem nawet śmiało powiedzieć, że szybko
zaaklimatyzowałem się tu za sprawa kumpli, oraz niebywałą satysfakcję sprawiały
mi igraszki z tutejszymi mieszkańcami, a najbardziej ze starym Haruno.
Domyślałem się, że ten facet najprawdopodobniej ze sąsiadów nie cierpi mnie
najbardziej tym bardziej biorąc pod uwagę ,iż ma córeczkę której z pewnością
wydał zakaz wszelkich kontaktów z moją osobą, z resztą to było widać gdyż tak
starannie unikała ze mną kontaktu wzrokowego będąc w pobliżu, chyba że po
prostu była tak nieśmiała. Nie raz chłopacy rzucali w jej kierunku różnego typu
teksty, a ja musiałem szczerze przyznać, że niezła jest z tej małej dupa. Co prawda
sexu mi nie brakowało, w mojej budzie było pełno cichodajek, do których
wystarczyło kiwnąć palcem i miałeś to co chciałeś, ale świeże mięsko to jednak
coś innego niż wypróbowany towar, w dodatku jej tatuś za pewne dostałby białej
gorączki gdyby ‘’ Przypadkiem’’ dowiedział się że przeleciałem jego oczko w
głowie, a logicznie rozumując skoro tak bardzo bronił swojego skarbu i za
wszelką cenę chciał ją chronić, to za pewne ta małolatka jest dziewicą. Na samą
myśl o tym co bym z nią wyczyniał w łóżku prawie mi stanął, jeszcze nigdy nie
miałem cnotki więc zamiast myśleć trzeba było zacząć działać. A na pierwsze
podchody nie było trzeba wiele czekać, wystarczyło wstrzymać się jedynie do
piątku, a okazja nadarzyła się sama.
Dlaczego więc by nie skorzystać z takiej
szansy?
Wracałam do domu ze
szkoły wraz z przyjaciółką cieszyłyśmy się, że na reszcie nadszedł tak bardzo
przez nas wyczekiwany początek weekendu, po drodze zaszłyśmy do niej do domy by
się przebrała i poinformowała rodziców, iż nocuje dzisiaj u mnie, prawda była
jednak zupełnie inna. Dostałyśmy zaproszenia na całonocną imprezę u Ino, naszej
koleżanki z klasy jednak obie wiedziałyśmy, że nasi rodzice prędzej osiwieją niż
pozwolą nam tam pójść a przecież wstyd było odmówić, gdyż miała być tam cała
nasza klasa i parę innych znajomych blondynki. Dlatego wymyśliłyśmy plan
idealny, Hinata miała powiedzieć swoim rodzicom, że noc spędzi u mnie a ja
swoim, że będę nocowała u niej, byłyśmy pewne że tego nie sprawdzą w końcu było
wiele takich sytuacji gdy jedna z nas nocowała u drugiej. Z początku nie obyło
się bez wymiany telefonów i wieczornych połączeń rodziców, by się upewnić , iż
mówiłyśmy prawdę, jednak z czasem zaczęli nam ufać całkowicie i dlatego tym
razem postanowiłyśmy to wykorzystać. Nie lubiłam okłamywać rodziców, ale w tym
wypadku nie miałam wyjścia, stwierdziłam również, że jak skończę osiemnaście
lat to wyznam im ten mroczny sekretJ.
Ojciec zawsze był
nadopiekuńczy i pomimo iż miałam ukończone szesnaście lat, on nadal traktował
mnie jak swoją małą córeczkę wiedziałam, że zachowuje się tak, ponieważ mnie
kocha, martwi się i za wszelką cenę chce chronić swoją jedynaczkę przed całym
złem tego świata, ale skoro on nie chce pozwolić mi na popełnianie błędów, to
jak mam się nauczyć prawdziwego życia? Przecież nie zawsze układa nam się tak
jak byśmy tego chcieli, prawda?
Z Hinatką było
podobnie, jednak w jej przypadku to matka była tą, która starała się chronić
swoje dziecko przed wszystkim co by mogło ją skrzywdzić, może właśnie przez tak
podobną sytuację w naszych rodzinach zostałyśmy przyjaciółkami tak bardzo się
ze sobą zżyłyśmy? A może jednak to tylko zwykły przypadek postawił nas dwie na
tej samej drodze?
Nie wiem, w każdym
razie nie wyobrażałam sobie, że mogłabym ją stracić.
W drodze do mojego
domu jak zawsze rozmawiałyśmy o głupotach, byleby unikać tematu nauki. Co ,prawda
uczyłyśmy się świetnie, ale piątek to nie czas na zawracanie sobie głowy szkołą
i w pewnym momencie obie zamilkłyśmy
kiedy do naszych oczu dotarł widok motocyklowego gangu, gdyż ludzie tak zaczęli
ich nazywać. W sumie nie dziwiłam się mieszkańcom, że ochszcili ich taką nazwą,
wszędzie wozili się tymi swoimi maszynami i robili burdę zaśmiecając przy tym
nasze miasteczko.
Przechodząc obok nich
cieszyłam się, że dzieli nas ulica, chociaż wiedziałam, że gdyby zechcieli to
bardzo szybko zmniejszył by się dystans między nami, na szczęście chyba nie
mieli złych zamiarów i skończyło się jedynie na pogwizdywaniu w naszym
kierunku. W końcu znalazłyśmy się u mnie, już na samym początku poinformowałam
rodziców, że noc spędzę u Hinatki, oczywiście nie mieli żadnych zastrzeżeń co
do tego pomysłu, więc miałyśmy pewność że plan w zupełności się powiedzie.
Szybko udałyśmy się do mojego pokoju gdzie przebrałam się w odpowiednie ciuchy,
tak by wyglądać ładnie, ale też by nie rzucać się w oczy, resztę czasu
spędziłyśmy na babskich pogaduchach, po czym o dziewiętnastej wyszłyśmy z domu
niesamowicie szczęśliwe.
Humor nam się jednak
popsuł, kiedy idąc wolnym krokiem do domu Ino usłyszałyśmy za naszymi plecami
ryk silników ścigaczy, to była naprawdę nie komfortowa sytuacja. W duchu
modliłam się do Boga by w końcu nas wyminęli i pojechali siną w dal, ale oni
specjalnie nadali sobie takie tępo jakby jawnie nas śledzili. W pewnym momencie
chciałam spojrzeć za siebie, jednak moja odwaga ulotniła się w raz z myślą, że
mogłabym się tym narazić a co gorsze sprowokować do gorszego działania. Byłyśmy
tak pogrążone w naszych myślach, że nawet nie usłyszałyśmy jak jeden z nich
przyspieszył i nas wyminął, przy czym usłyszałam cichy pisk przyjaciółki.
- Ała…
Spojrzałam na białooką,
po czym przeniosłam wzrok na typka, który przed chwilką nas minął, zawrócił i przejeżdżając
obok nas po raz drugi pomachał ręką, zainteresowałam się jednak piskiem przyjaciółki.
-Hina, co się stało?
Zapytałam ciekawa jej
reakcji na przejazd tego kolesia, ona szybko chwyciła mnie pod ramię i
przybliżyła twarz do mojego ucha.
- O…on klepnął mnie w
tyłek.
Wydukała z siebie to
króciutkie zdanie i zarumieniła się przy tym, z jednej strony poczułam
współczucie przez to, co ją spotkało, z drugiej byłam wdzięczna losowi, że to
nie ja znajdowałam się na miejscu Hinaty, bo szczerze mówiąc to nie wiem jakbym
się zachowała w tej sytuacji. Nie wiem jednak, dlaczego ale miałam złe
przeczucia co do tego wieczoru i chociaż miałam nadzieję że się nie potwierdzą
to jednak spodziewałam się najgorszego.
Ehhh...rozdział pierwszy po raz trzeci:) Aczkolwiek przyrzekam że już nic nie zmienię w tym opoku ( szkoda straconych komci ) "-.- Zmieniałam fabułę praktycznie całkowicie, ale naszła mnie wena gdyż wcześniejsze rozdziały, wstyd się przyznać pisałam lekko na przymus, może dlatego coś mi w nich ciągle nie pasowało?
Teraz jednak będę brnęła jedynie na przód więc życzcie mi powodzenia ^-^
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania i komentowania:)
OMG!! Nowy blog, i do tego zaczyna się tak świetnie :> Mam nadzieję że Saki nie będzie go traktować tak jak inni :p Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuń