niedziela, 29 grudnia 2013

#1 Początek

  On: " Nie baw się wodą, bo się utopisz."                              
  
               Ona: " Nie baw się og­niem, bo się spalisz."


Marzenie o wyspaniu się w weekend by odpocząć od szkoły, kolejny raz prysnęło niczym bańka mydlana i tak jest od ponad dwóch miesięcy. Ryczące silniki motorów wyścigowych jak nie budzą mnie z rana, tak nocą nie pozwalają spokojnie zasnąć, a wszystko to za sprawą nowych sąsiadów, właściwie ich młodszego syna i jego wiernych koleżków, którzy praktycznie w ogóle nie odstępowali chłopaka na krok.

Dlaczego akurat musieli wprowadzić się do domu naprzeciwko?

Do tej pory było tu tak cichutko, a teraz…szkoda słów. Czyżby jakieś fatum zaczęło nade mną ciążyć?
Moi rodzice byli u państwa Uchiha w dzień po tym jak się wprowadzili do nowego lokum, by powitać ich na naszym osiedlu jednak, gdy wrócili nie mieli zbytnio zadowolonych min. Tatko powiedział, że to jakaś światowa biznes rodzinka i wraz ze swoim starszym synem Itachim non stop są w wyjazdach, a młodszy Sasuke, zostaje w domu sam, co w sumie nie było zbyt dziwne, bo zostali poinformowani, iż ma on ukończone 18 lat. Najwyraźniej nie chcieli żadnych nieporozumień z ludźmi tu mieszkającymi, że zostawiają syna bez opieki na dłuższy okres czasu.

Najbardziej zastanowiło mnie zachowanie mojej rodzicielki, gdyż po powrocie do domu stanowczo zabroniła mi się zbliżać do Sasuke twierdząc, iż jeszcze nigdy w życiu nie spotkała się z tak bezczelnym zachowaniem, jakie przez tą krótką chwilę zaobserwowała u chłopaka. Ojciec dodał, że gdyby miał syna i on, chociaż raz by spróbował odezwać się do niego w taki sposób, w jaki cały czas odpowiadał swoim rodzicom, to najprawdopodobniej by go zatłukł, wpajając przy tym, czym jest szacunek do starszych. Matka natomiast pokiwała twierdząco głową i dopowiedziała, że w sumie mu się nie dziwi, skoro praktycznie cały czas jest sam, zdany wyłącznie na siebie a rodzice zamiast go wychowywać i otulać miłością, jeżdżą po świecie wynagradzając mu te braki drogimi prezentami, oraz spełniając wszelkie zachcianki tego młodzieńca.

W pewnym sensie wywiązała się między nimi niewielka kłótnia, mama twierdziła, że przecież już za późno na wychowywanie, gdyż według prawa chłopak jest dorosły, ojciec natomiast uznał, że na taką lekcję nigdy nie jest za późno. Szczerze mówiąc miałam dosyć przysłuchiwania się ich zawziętej wymianie zdań i poszłam do swojego pokoju zastanawiając się, jaki ten chłopak jest, skoro już na samym początku dostałam stanowczy zakaz zadawania się z ów osobnikiem.

Nie musiałam długo czekać by się przekonać, iż rodzice mieli w zupełności rację, co do niego, baaa! On był nawet gorszy niż wynikało to z ich opowieści. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem usłyszałam głośny warkot motorów, wyjrzałam przez okno i dostrzegłam sześciu chłopaków dosiadających potężne maszyny, najgorszy jednak był ten hałas, gdy co jakiś czas gazowali zupełnie bez powodu.

Donośne śmiechy, przekleństwa i dźwięk tłuczonych butelek po piwie, którymi zaśmiecali ulice były na porządku dziennym, a gdy jakiś biedny sąsiad będący na skraju załamania nerwowego zwracał im uwagę, natychmiast w jego stronę leciały najgorsze wyzwiska. Z czasem ludzie zaczęli się bać tej bandy wyrostków i nie wychylali za drzwi nawet czubka nosa w obawie przed ich reakcją. Nawet mojemu tacie się oberwało, kiedy zagroził im, że jeśli się nie uspokoją to zadzwoni na policję. Zwyzywali go takimi słowami, o których nie miałam pojęcia, że istnieją. W tamtej chwili byłam zadowolona wyłącznie z jednej rzeczy, że nie chodził do mojej szkoły gdyż z pewnością jego rodzice uznali, iż publiczne liceum to zbyt niskie progi jak dla ich synka i w ten oto sposób trafił do prywatnej placówki dla bogaczy, tak zwanej Elity. Mi jak najbardziej było to na rękę, gdyż zdecydowanie nie miałam najmniejszej ochoty mijać się z nim na korytarzach podczas przerwy międzylekcyjnej. Starałam się unikać tej bandy szerokim łukiem nawet, gdy wracałam do domu a oni stali po drugiej stronie ulicy, najzwyczajniej w świecie odwracałam wzrok w przeciwną stronę, by przypadkiem im się nie narazić. Niestety muszę się przyznać sama przed sobą, iż nie raz korciło mnie by bliżej przyjrzeć się Sasuke. Z daleka rzucała się w oczy jego zachwycająca uroda, był bardzo przystojny. Miał czarne ciut za długie włosy z tyłu ukształtowane jakby w szpic i tego samego koloru oczy, które delikatnie przysłaniała grzywka. Ubierał się dosyć luźno w stylu dresowym, jednak mimo tego i tak dało się zauważyć, że jest doskonale zbudowany. Jak na swój wiek posiadał dość potężną posturę i był bardzo wysoki, można było przyznać bez wahania, że to chłopak marzeń gdyby nie ten jego charakter. Właśnie przez ten tak bardzo znaczący szczegół, postanowiłam zachowywać bezpieczną odległość, co do jego osoby.

W jakiś cudowny sposób udało mi się przeżyć te dwa miesiące, nie wliczając w to oczywiście codziennego hałasu, aczkolwiek cieszył mnie fakt, że jak do tej pory nie zaszłam mu za skórę i choć czasem słyszałam teksty typu: ‘’ Hej Sasuke, niezłą masz sąsiadeczkę. Już ja bym wiedział, co z nią zrobić’’ to jednak puszczałam je mimo uszu.
Prawdę mówiąc myślałam, że tak będzie zawsze, niestety nawet nie wiedziałam jak szybko ta sytuacja miała ulec zmianie.


Pierwsza moja myśl, gdy zajechaliśmy do tego ‘’ Pięknego ‘’ zdaniem rodziców miasta, brzmiała, ‘’ Co za wiocha ‘’. Na szczęście przez to, iż od półtora roku należałem do klubu motocyklowego i często jeździłem w trasę z jego członkami, znałem kilkoro chłopaków z tej jakże ‘’ Uroczej ‘’ mieściny.
Już nie mogłem się doczekać momentu, kiedy zaszalejemy na tutejszych ulicach, a na samo wspomnienie naszych extremalnych ‘’ Zabaw ‘’, chytry uśmiech wdarł się na moje usta. Niecierpliwie chciałem zobaczyć miny moich nowych sąsiadów, gdy zaczniemy nasze popisy. Chwyciłem browara i odpaliłem szluga uchylając tylną szybę w samochodzie, rodzice jak zwykle milczeli jedynie brat jak zawsze się czepiał mówiąc, iż mogłem zaczekać z tym smrodem aż zajedziemy na miejsce. Prychnąłem pod nosem na jego uwagę, ‘’ Zapomniał wół jak cielęciem był ‘’pomyślałem i zmierzyłem go wzrokiem. Itachi w ciągu tych kliku lat zmienił się nie do poznania, w moim wieku przysparzał starszym same problemy, raz nawet musieli odbierać go pijanego z komisariatu policji, jednak mimo tego, iż brutalnie pobił jakiegoś kolesia, sprawę oczywiście umorzono przez wpływy kochanego tatusia, a poszkodowany dostał w zamian za wycofanie zarzutów sporą sumkę pieniędzy, cóż w końcu każdy miał swoją cenę. Teraz z bratem nie da się nawet normalnie porozmawiać, spoważniał i najwidoczniej zrozumiał, czym jest odpowiedzialność, dzięki czemu ojciec postanowił stopniowo wdrożyć go w sprawy firmy. Itachi, wielki biznesmen od siedmiu boleści, na samą myśl o mało nie zadławiłem się piwem wybuchając śmiechem, a gdy dostrzegłem karcące spojrzenie mojego braciszka nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem prosto w jego twarz. Itachi bąknął pod nosem żebym się zachowywał, a ja poklepałem go po ramieniu i zakomunikowałem, że z tą powagą naprawdę przypomina ‘’ Pana Biznesmena – Sztywniaka ‘’. Braciszek jak to miał w zwyczaju obrócił głowę w bok waląc focha i pod nosem wyszeptał coś na temat mojej głupoty, niestety nie dosłyszałem, co to dokładnie było, a szkoda bo byłaby to miła zapowiedź kłótni między rodzeństwem.

Po kilkunastu minutach wreszcie dojechaliśmy do celu, wysiadłem z auta i bacznie przyjrzałem się nowemu miejscu zamieszkania. Było to osiedle domków jednorodzinnych z tym, że nasza budowla była znacząco większa od pozostałych w sumie, co się dziwić? Starzy uwielbiali takie luksusy, a ja na tym korzystałem. Najgorsza jednak w tym wszystkim była panująca tu cisza, aż głowa zaczynała mnie boleć od tej głuchoty, jednak w myślach układał się już chytry plan, w jaki sposób szybko to zmienić.

Dzień zleciał nam na rozpakowywaniu naszych dupereli i ustawianiu mebli, na szczęście remont został zakończony przed naszym przyjazdem, bo tego to już bym nie przetrawił. Około godziny pierwszej w nocy, gdy wszystko znalazło się na swoim miejscu, dotarło do mnie jak cholernie jestem zmęczony, nie miałem ochoty nawet na zimne piwo po tym jak się spociłem dźwiganiem tych ciężarów. Co, jak co ale zabytkowe regały mamusi wcale nie były tak lekkie jakby się zdawało wziąłem, więc po wszystkim jedynie letni prysznic i wykończony ległem w wyże niecierpliwie wyczekując dnia jutrzejszego, kiedy to pozbędę się z domu wszelkich lokatorów prócz własnej osoby.

Z samego rana obudziły mnie głośne rozmowy z dołu, Co jest do diabła? Czyżby cała hołota zleciała się z miasta, czy co? Spojrzałem na zegarek, dochodziła dziesiąta o tak wczesnej porze normalni ludzie jeszcze śpią – przeszło mi przez myśl. Cóż dziś muszę to jakoś przeżyć, przynajmniej do tej osiemnastej, wtedy cała rodzinka wybyje za granicę przynajmniej na miesiąc, a ja będę miał totalny luz stwierdziłem, że warto się przemęczyć tych parę godzin mając na uwadze dobrą zabawę.

Wstałem z łóżka i w stroju, którym spałem, czyli samych spodniach dresowych opiętych na biodrach, zszedłem po schodach na dół idąc prosto do kuchni. Zastałem tam swoją rodzinkę rozmawiających z jakimś mężczyzną i kobietą, nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia, więc nawet nie zwróciłem na nich swojej uwagi, niestety moja starsza chyba zapragnęła doznać głębszej więzi z osobami, które uznałem za intruzów.

- Sasuke, to państwo Haruno. Mieszkają naprzeciwko, a to mój młodszy syn.

- Siema.

Machnąłem ręką w ich kierunku i wyciągnąłem z lodówki browara zaszczycając obcych swoim wzrokiem.

- Sasuke, mamy gości, załóż coś na siebie.

- Daj mi spokój, miałem ciężką noc będę w pokoju. Nara.

Powiedziałem do ‘’Gości ‘’moich rodziców i ruszyłem do swojego azylu przypalając przy okazji szluga  zostawiając za sobą chmurę białego dymu. Triumfalny uśmiech pojawił się na mojej twarzy widząc nadal przed oczyma miny ów nieproszonych osobników, najwyraźniej zdali sobie sprawę, że moja obecność w ich cichym, mieszkalnym zakątku nie wróży nic dobrego i szczerze powiedziawszy, mieli rację w stu procentach.
Po kolejnym łyku alkoholowego trunku chwyciłem w dłoń komórkę i wykręciłem numer do znajomego zamieszkującego te rejony, po czym powiedziałem by zwołał ekipę i o siódmej wieczorem zjawił się ze wszystkimi pod moją chatą, gdyż mam w planach powitalną imprezę, trzeba było w końcu hucznie uczcić mój przyjazd na to zadupie. Dwa razy mówić nie musiałem, Naruto od razu zadeklarował, że zbierze wszystkich a po drodze odwiedzi monopolowy by kupić to, co niezbędne, po czym punktualnie zjawi się u mnie. Gdy skończyłem rozmowę wysłałem mu swój adres sms-em i po wszystkim pozostało mi jedynie odliczanie godzin do zademonstrowania, kto zamieszkał w szeregu ułożonych sąsiadów tego osiedla, musiałem się przecież wszystkim przedstawić.

Czas zleciał bardzo szybko i w końcu nadszedł upragniony przeze mnie moment, tego wieczoru aż do późnej nocy daliśmy ludziskom nieźle popalić, przyjechał nawet radiowóz, ale odjechał z kwitkiem, dałem psu jedynie numer telefonu do adwokata naszej rodziny i oświadczyłem przy okazji żeby dobrze się zastanowił za nim go wykręci, gdyż od jutra może zostać przeniesiony do kierowania ruchem drogowym. Co, jak co ale gadane to miałem, a najlepsze w tym wszystkim było to, że dzięki nazwisku czułem się jakbym posiadał immunitet i gówno mi mogli zrobić, dlatego tez każdego osobnika, który próbował zakłócić nam zabawę jechaliśmy gorzej niż zwykłe ścierwo i z przykrością dla nich, tak było co wieczór. W weekendy natomiast zaczynaliśmy bibkę od samego rana, nawet głowie rodziny Haruno się oberwało, najwyraźniej myślał, że uda mu się nas zastraszyć niestety, przeliczył się facecik, a po tym jak usłyszał parę niecenzuralnych słów na swój temat podkulił ogon i wrócił do swojej budy zamykając ją na cztery spusty.

Nim się obejrzałem zleciały tak ponad dwa miesiące, rodzinka w tym czasie zawitała w domu tylko raz i to zaledwie na kilka godzin, oczywiście prawie całe osiedle zleciało się na skargę, jaki to ja jestem łobuz, ale moja starsza wytłumaczyła tym, co chcieli słuchać, że jestem młody i muszę się wyszaleć, natomiast tych którzy podnosili głos najzwyczajniej wypraszała z domu. Zdziwił mnie jednak fakt, że nikt z rodziny Haruno nie przyleciał donieść o moich wyczynach, cóż może dali sobie spokój i dotarł do nich fakt, że mimo wszystko to się i tak nie zmieni?

Ojczulek przed dalszą podróżą powiedział mi jedynie bym trochę odpuścił, oczywiście przyznałem mu rację planując w głowie już następny melanż. Wiedziałem, że starszy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż zupełnie go nie słucham jedynie przytakuje potwierdzająco głową, ale najważniejsze dla niego było to, że zwrócił synkowi uwagę na temat zachowania a mnie cieszyło, że tak naprawdę ma gdzieś to co wyczyniam pod jego nieobecność, za chwilę przecież i tak wyjeżdża i to nie on będzie musiał użerać się z rozkapryszonym synkiem.

W ten oto sposób ciąg dalszy naszych libacji trwał, mogłem nawet śmiało powiedzieć, że szybko zaaklimatyzowałem się tu za sprawa kumpli, oraz niebywałą satysfakcję sprawiały mi igraszki z tutejszymi mieszkańcami, a najbardziej ze starym Haruno. Domyślałem się, że ten facet najprawdopodobniej ze sąsiadów nie cierpi mnie najbardziej tym bardziej biorąc pod uwagę ,iż ma córeczkę której z pewnością wydał zakaz wszelkich kontaktów z moją osobą, z resztą to było widać gdyż tak starannie unikała ze mną kontaktu wzrokowego będąc w pobliżu, chyba że po prostu była tak nieśmiała. Nie raz chłopacy rzucali w jej kierunku różnego typu teksty, a ja musiałem szczerze przyznać, że niezła jest z tej małej dupa. Co prawda sexu mi nie brakowało, w mojej budzie było pełno cichodajek, do których wystarczyło kiwnąć palcem i miałeś to co chciałeś, ale świeże mięsko to jednak coś innego niż wypróbowany towar, w dodatku jej tatuś za pewne dostałby białej gorączki gdyby ‘’ Przypadkiem’’ dowiedział się że przeleciałem jego oczko w głowie, a logicznie rozumując skoro tak bardzo bronił swojego skarbu i za wszelką cenę chciał ją chronić, to za pewne ta małolatka jest dziewicą. Na samą myśl o tym co bym z nią wyczyniał w łóżku prawie mi stanął, jeszcze nigdy nie miałem cnotki więc zamiast myśleć trzeba było zacząć działać. A na pierwsze podchody nie było trzeba wiele czekać, wystarczyło wstrzymać się jedynie do piątku, a okazja nadarzyła się sama. 

Dlaczego więc by nie skorzystać z takiej szansy?


Wracałam do domu ze szkoły wraz z przyjaciółką cieszyłyśmy się, że na reszcie nadszedł tak bardzo przez nas wyczekiwany początek weekendu, po drodze zaszłyśmy do niej do domy by się przebrała i poinformowała rodziców, iż nocuje dzisiaj u mnie, prawda była jednak zupełnie inna. Dostałyśmy zaproszenia na całonocną imprezę u Ino, naszej koleżanki z klasy jednak obie wiedziałyśmy, że nasi rodzice prędzej osiwieją niż pozwolą nam tam pójść a przecież wstyd było odmówić, gdyż miała być tam cała nasza klasa i parę innych znajomych blondynki. Dlatego wymyśliłyśmy plan idealny, Hinata miała powiedzieć swoim rodzicom, że noc spędzi u mnie a ja swoim, że będę nocowała u niej, byłyśmy pewne że tego nie sprawdzą w końcu było wiele takich sytuacji gdy jedna z nas nocowała u drugiej. Z początku nie obyło się bez wymiany telefonów i wieczornych połączeń rodziców, by się upewnić , iż mówiłyśmy prawdę, jednak z czasem zaczęli nam ufać całkowicie i dlatego tym razem postanowiłyśmy to wykorzystać. Nie lubiłam okłamywać rodziców, ale w tym wypadku nie miałam wyjścia, stwierdziłam również, że jak skończę osiemnaście lat to wyznam im ten mroczny sekretJ.

Ojciec zawsze był nadopiekuńczy i pomimo iż miałam ukończone szesnaście lat, on nadal traktował mnie jak swoją małą córeczkę wiedziałam, że zachowuje się tak, ponieważ mnie kocha, martwi się i za wszelką cenę chce chronić swoją jedynaczkę przed całym złem tego świata, ale skoro on nie chce pozwolić mi na popełnianie błędów, to jak mam się nauczyć prawdziwego życia? Przecież nie zawsze układa nam się tak jak byśmy tego chcieli, prawda?

Z Hinatką było podobnie, jednak w jej przypadku to matka była tą, która starała się chronić swoje dziecko przed wszystkim co by mogło ją skrzywdzić, może właśnie przez tak podobną sytuację w naszych rodzinach zostałyśmy przyjaciółkami tak bardzo się ze sobą zżyłyśmy? A może jednak to tylko zwykły przypadek postawił nas dwie na tej samej drodze?

Nie wiem, w każdym razie nie wyobrażałam sobie, że mogłabym ją stracić.

W drodze do mojego domu jak zawsze rozmawiałyśmy o głupotach, byleby unikać tematu nauki. Co ,prawda uczyłyśmy się świetnie, ale piątek to nie czas na zawracanie sobie głowy szkołą i  w pewnym momencie obie zamilkłyśmy kiedy do naszych oczu dotarł widok motocyklowego gangu, gdyż ludzie tak zaczęli ich nazywać. W sumie nie dziwiłam się mieszkańcom, że ochszcili ich taką nazwą, wszędzie wozili się tymi swoimi maszynami i robili burdę zaśmiecając przy tym nasze miasteczko.

Przechodząc obok nich cieszyłam się, że dzieli nas ulica, chociaż wiedziałam, że gdyby zechcieli to bardzo szybko zmniejszył by się dystans między nami, na szczęście chyba nie mieli złych zamiarów i skończyło się jedynie na pogwizdywaniu w naszym kierunku. W końcu znalazłyśmy się u mnie, już na samym początku poinformowałam rodziców, że noc spędzę u Hinatki, oczywiście nie mieli żadnych zastrzeżeń co do tego pomysłu, więc miałyśmy pewność że plan w zupełności się powiedzie. Szybko udałyśmy się do mojego pokoju gdzie przebrałam się w odpowiednie ciuchy, tak by wyglądać ładnie, ale też by nie rzucać się w oczy, resztę czasu spędziłyśmy na babskich pogaduchach, po czym o dziewiętnastej wyszłyśmy z domu niesamowicie szczęśliwe.

Humor nam się jednak popsuł, kiedy idąc wolnym krokiem do domu Ino usłyszałyśmy za naszymi plecami ryk silników ścigaczy, to była naprawdę nie komfortowa sytuacja. W duchu modliłam się do Boga by w końcu nas wyminęli i pojechali siną w dal, ale oni specjalnie nadali sobie takie tępo jakby jawnie nas śledzili. W pewnym momencie chciałam spojrzeć za siebie, jednak moja odwaga ulotniła się w raz z myślą, że mogłabym się tym narazić a co gorsze sprowokować do gorszego działania. Byłyśmy tak pogrążone w naszych myślach, że nawet nie usłyszałyśmy jak jeden z nich przyspieszył i nas wyminął, przy czym usłyszałam cichy pisk przyjaciółki.

- Ała…

Spojrzałam na białooką, po czym przeniosłam wzrok na typka, który przed chwilką nas minął, zawrócił i przejeżdżając obok nas po raz drugi pomachał ręką, zainteresowałam się jednak piskiem przyjaciółki.

-Hina, co się stało?

Zapytałam ciekawa jej reakcji na przejazd tego kolesia, ona szybko chwyciła mnie pod ramię i przybliżyła twarz do mojego ucha.

- O…on klepnął mnie w tyłek.


Wydukała z siebie to króciutkie zdanie i zarumieniła się przy tym, z jednej strony poczułam współczucie przez to, co ją spotkało, z drugiej byłam wdzięczna losowi, że to nie ja znajdowałam się na miejscu Hinaty, bo szczerze mówiąc to nie wiem jakbym się zachowała w tej sytuacji. Nie wiem jednak, dlaczego ale miałam złe przeczucia co do tego wieczoru i chociaż miałam nadzieję że się nie potwierdzą to jednak spodziewałam się najgorszego.



Ehhh...rozdział pierwszy po raz trzeci:) Aczkolwiek przyrzekam że już nic nie zmienię w tym opoku ( szkoda straconych komci ) "-.- Zmieniałam fabułę praktycznie całkowicie, ale naszła mnie wena gdyż wcześniejsze rozdziały, wstyd się przyznać pisałam lekko na przymus, może dlatego coś mi w nich ciągle nie pasowało?
Teraz jednak będę brnęła jedynie na przód więc życzcie mi powodzenia ^-^

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania i komentowania:)